Spacerujemy wokół parafialnego kościoła św. Władysława zbudowanego w połowie XIV wieku z fundacji króla Kazimierza Wielkiego. Świątynia ma niezwykle rzadkiego na ziemiach polskich patrona – króla węgierskiego Władysława I, (węg. I. (Szent) László), patrona Węgier i świętego kościoła katolickiego. To jeden z trzech kościołów na terenie Szydłowa i jedyny zabytek miasta, do którego budowy użyto przede wszystkim cegły.

Transkrypcja

Piotr Walczak: Dzień dobry Państwu.

Tomasz Olszacki: Dzień dobry.

PW: Grzejemy się w pierwszych promieniach wiosennego słońca…

TO: Marcowego słońca, co zresztą widać tutaj po naszym towarzyszu. Zdecydowanie jest marzec z wszystkimi tego konsekwencjami.

PW: Tak… Oderwiemy się trochę od tematów zamkowych i przeniesiemy się teraz w trochę inne miejsce. W jakie miejsce Tomku?

TO: Myślę, że zajmiemy się dzisiaj południowo-wschodnią częścią miasta, która od zawsze była domeną kościoła. Przejdźmy się zatem po terenie.

PW: Chodźmy więc.

TO: Szanowni Państwo za mną uliczka wybiegająca z południowo-wschodniego narożnika szydłowskiego rynku. Uliczka, która prowadziła i prowadzi w stronę kościoła. Dobra przewidziane dla kościoła wytyczone zostały w tej części miasta już w momencie jego lokacji, czyli w latach 20-tych XIV wieku, w czasach króla Władysława Łokietka.

Zatem przed nami kościół farny, z prawej strony widzimy teren zaułku, załamaniu murów miejskich, w których znajdowała się dawna rezydencja szydłowskich proboszczów, później zaś wikarych. Nazywana do dziś wikarówką. Widzimy tam jej ruiny, ale może wrócimy tam jeszcze przy jakiejś innej okazji.

Teraz natomiast przechodząc przez nowożytne ogrodzenie kościoła, które niegdyś otaczało najstarszy szydłowski cmentarz, wchodzimy już przed fronton, przed zachodnią elewację szydłowskiej fary.

Szanowni Państwo kościół, jego miejsce, jak już to powiedziałem na początku, przewidziane zostały w momencie miejskiej lokacji. Kościół otrzymał niezwykłe wezwanie, wezwanie św. Władysława, króla Węgier, a jednocześnie patrona, nie kogo innego, jak króla Polski Władysława Łokietka.

To nadzwyczaj rzadkie wezwanie, spotykamy się z nim nieczęsto. W zasadzie mamy do czynienia z jedną jeszcze tylko  parafią na ziemiach polskich noszącą właśnie wezwanie św. Władysława. Zatem związek króla z lokowaną przez niego miejscowością, wyrażony jest także w wezwaniu tutejszej fary.

Przyjrzyjmy się kościołowi. Oczywiście ten, który został zbudowany przez Władysława Łokietka i który znajdował się pod królewskim patronatem w dobie lokacji, nie istnieje. Był to najpewniej drewniany kościół, który funkcjonował w tym samym miejscu.

Obecna świątynia wzniesiona została natomiast przez syna Władysława Łokietka, czyli Kazimierza Wielkiego, najpewniej około połowy XIV stulecia.

Spójrzmy na zachodnią fasadę szydłowskiej fary. Powiedzmy sobie od razu co nieco na temat pewnych zasadniczych jej wyróżników architektonicznych i konstrukcyjnych.

Kościół zbudowano na podmurówce kamiennej. Widzimy tutaj kamienną okładzinę, występującą w dolnej strefie, niejako zamykającą fundament. Wyżej natomiast łączono cegłę, która przeważa stanowiąc niejako wypełnisko ścian i materiał z którego wzniesiono elewację. Natomiast cegła owa, cegła gotycka, średniowieczna, nazywana palcówką, uzupełniona została o elementy kamienne. Te elementy kamienne to gzymsy, którymi oddzielono niższą kondygnację kościoła od wyższych jego partii. Następnie zaś te elementy wypełniające otwory okienne, tudzież kapniki na kościelnych przyporach.

W centralnej partii zachodniej elewacji widnieje główny otwór wejściowy z zachowaną gotycką kamieniarką XIV-wieczną. Mocno w tej strefie rekonstruowaną w latach powojennych. Natomiast w gotycki portal wmurowano portal renesansowy. Nad tym widzimy trzy okna, niegdyś otwierające się do wnętrza, wypełnione kamiennymi krzyżulcami, przecinającymi się we wnętrzach otworów okiennych. Okna są rozglifione czyli tak rozchylone na zewnątrz. Wszystko zaś wieńczy szczyt, w którym obserwujemy pięć takich lancetowatych, wydłużonych blend oraz dwie pomniejsze blendy w formie okulusów.

Przejdźmy w stronę elewacji południowej. Oto ona. Po drodze widzimy także kościelną dzwonnicę, o której przyjdzie nam poopowiadać przy innej okazji. Teraz spójrzmy natomiast na elewację. Widzimy tutaj cztery otwory okienne. Dwa krótsze, a to z tej przyczyny, że pod nie wprowadzono południowy portal prowadzący do kościelnej nawy. Z prawej strony natomiast wyższe otwory okienne. Tutaj znów, tak jak wokół całego kościoła, obserwujemy ten łamiący się, kamienny gzyms, rozdzielający niejako jego kondygnacje, widzimy także przypory.

Przyjrzyjmy się portalowi. Ten południowy portal jest lepiej zachowany od zachodniego portalu wejściowego. Widzimy tutaj gotyckie laski łączące się w ostrołuk, oparte na gzymsie i takich charakterystycznych elementach zdobniczych właściwych dla II połowy XIV stulecia. Niegdyś na portalu tym znajdowały się gmerki kamieniarskie, czyli znaki przypisane konkretnym kamieniarzom, którzy w średniowieczu wykonywali ów portal. Obecnie nie zachowane, być może przykryte warstwą takiej cementowej przecierki.

Spójrzmy dalej. Kierujemy się w stronę prezbiterium. O tutaj już widzimy wielobocznie zamknięte  prezbiterium szydłowskiej fary. Nadal kontynuuje się ów kamienny gzyms, kamienna podmurówka. Widzimy wąskie otwory okienne, oświetlające wnętrze i dochodzimy do wschodniej ściany prezbiterialnej, gdzie obserwować możemy cegłę gotycką tzw. zendrówkę, czyli taką czarną cegłę pojawiającą się w konstrukcji lica.

Samo lico natomiast jest zbudowane w tzw. wątku gotyckim, polegającym na naprzemiennym układaniu cegieł, to dłuższą, to krótszą stroną w kierunku lica. Tak… to są tzw. „wozówki”, to „główki”, czyli układ wozówkowo-główkowy występuje właśnie tutaj. Typowy dla budowli gotyckich.

Przyglądając się licu zauważymy także takie oto tajemnicze otwory wyżłobione w cegłach. Widzicie je tutaj Państwo, jest ich bardzo dużo. Zachowane są zwłaszcza tutaj od strony wschodniej kościoła w partii prezbiterialnej. I otwory te zwykło się interpretować jako pozostałości po tzw. „świdrach ogniowych”, czyli takich, powiedzielibyśmy wiertarkach ręcznych, którymi borując w murze kościelnym, wzniecano płomień, od którego to odpalano paschał, co związane było z liturgią wielkanocną.

Mijając prezbiterium dochodzimy do zakrystii. Zakrystia, o ile kościół pochodzi z ok. połowy XIV wieku, ona dobudowana została do niego nieco później. Najprawdopodobniej w latach 80-tych bądź 90-tych XIV stulecia. Obserwujemy tutaj gotyckie otwory okienne. Samo wnętrze zakrystii będziemy mieli okazje oglądać.

Jest ona o tyle fascynująca, że jest w pełni zachowanym gotyckim, oryginalnym, średniowiecznym elementem, w zasadzie w znikomym tylko stopniu poddanym obróbce konserwatorskiej.

Teraz z kolei zbliżamy się do elementu wysuniętego z północnej elewacji kościoła. Jest to tzw. „Kaplica Literacka”. Nazwa pochodzi od Bractwa Literackiego, czyli takiego związku patrycjatu miejskiego, który posługiwał się literą, a więc pismem, co już świadczyło o pewnej wyjątkowości tej grupy społecznej. Otóż kaplica znajdująca się pod opieką tegoż bractwa powstała na przełomie XV i XVI stulecia. Dostawiona została do północnej ściany pierwotnego kościoła farnego. Tutaj widzimy wejście do owej kaplicy i znajdujące się powyżej okno.

Tak oto obeszliśmy szydłowską farę. Do wnętrza kościoła zapraszamy natomiast przy innej okazji.

Transkrypcja: Kasia Krzemińska