Późny, majowy poranek. Ostatni poranek pewnej zamkowej myszy, która w porę nie zauważyła nadlatującej pustułki. Słońce zaczyna już przypalać. Na niebie nie ma ani jednej chmurki. Pustułki nie spieszą się ze śniadaniem.
Na bruku, w przelocie kilkusetletniej bramy, walają się skorupy orzechów. Zachrzęszczą czasem pod butem zadumanego przechodnia i urwą w pół myśl jakąś, nieuczesaną. Wędrowiec rozgląda się i dziwi nadzwyczaj licznym w tym miejscu łupinom.
Przygnany zimnym wiatrem usiadł na kamiennym murze, żeby odpocząć. Nic sobie nie robił ze świstu powietrza wzmagającego się między blankami. Co gwałtowniejsze podmuchy rozwiewały pióra na ogonie, burząc smukłą symetrię ptasiego ciała.
© 2024 Odkrywaj Szydłów — przez cały rok
Do zobaczenia w Szydłowie — Góra ↑